Featured

czwartek, 18 kwietnia 2024

Bądź moją gwiazdą – Anna Szafrańska

#WspółpracaRecenzencka



Swojego czasu uwielbiałam książki młodzieżowe. Potem jednak ciężko było mi znaleźć taką, która mnie wciągnie. I nie chodziło wcale o wiek, tylko o powtarzalne schematy i narrację, która nie wzbudzała moich emocji. Sądziłam, że to jednak nie dla mnie. Cóż, bardzo się myliłam! "Bądź moją gwiazdą" mnie zachwyciła!


Siedemnastoletnią Antonina skupia się głównie na nauce. Jest córką lekarzy, którzy, oczekują, że Tosia podąży ich śladem. Jednak dziewczyna marzy o czymś zupełnie innym. Chce móc odpoczywać, spotykać się ze znajomymi, a może nawet... zakochać. Niepozorna aplikacja randkowa staje się początkiem czegoś wyjątkowego. jednak czy powinnam zaufać chłopakowi, którego ledwo co zna? Kim tak naprawdę jest?


Pomimo że temat może wydawać się nieco schematyczny, książka jest niezwykle wciągająca. Główna bohaterka, Antonina, nie tylko nie irytuje, ale także wzbudza sympatię. Jej determinacja w dążeniu do własnych marzeń, bez roszczeniowości, sprawia, że łatwo się z nią utożsamić i przeżywać razem z nią emocje.


Autorka świetnie oddaje też relacje między bohaterami, zwłaszcza relację Tośki z jej przyjaciółkami. Ta więź nie jest przesłodzona ani zbyt idealizowana; dodaje ona do powieści autentyczności i humoru.



Również główny wątek miłosny rozwija się powoli i ze smakiem. Jest w nim dużo czaru młodzieńczego, pierwszego uczucia, sporo nieśmiałości i poznawania siebie nawzajem. Emocje bohaterów są opisane w delikatny, ale czarujący sposób.


Narracja jest lekka i dynamiczna, co sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością i z łatwością się w nią wciąga. Dodatkowo, zabieg mieszania narracji pierwszoplanowej z fragmentami z aplikacji randkowej nadaje powieści młodzieżowego charakteru, co sprawia, że jest ona bardziej przystępna dla czytelników.


Strona wizualna książki również zasługuje na uwagę, zwłaszcza barwione brzegi, na których widnieje niebo z gwiazdkami, co dodaje uroku i czyni ją atrakcyjną wizualnie. Książka prezentuje się dosłownie obłędnie!


Podsumowując, "Bądź moją gwiazdą" to świetna propozycja dla miłośników młodzieżowych romansów, niezależnie od wieku czy doświadczenia czytelniczego. To książka, która wciąga, porusza i pozostawia po sobie miłe wrażenia.


Dominika Róg-Górecka

wtorek, 16 kwietnia 2024

Domek nad potokiem – Katarzyna Michalak

#WspółpracaRecenzencka



Katarzyna Michalak, znana z pełnych emocji historii, w swoim najnowszym dziele "Domek nad potokiem" przedstawia czytelnikom niezwykle poruszającą opowieść.


"Domek nad potokiem" to historia Jagody, która po utracie wszystkiego, nawet zdrowia i dachu nad głową, postanawia nie poddawać się. Na drodze do odbudowy życia spotyka innego "rozbitego", który staje się jej wsparciem. Razem, wśród tajemnic, walczą o nowy początek. Pełna emocji i nadziei opowieść o ludzkiej siłę, która pozwala stawiać czoła przeciwnościom losu.


Fabuła książki skupia się na bohaterach, którzy stracili wszystko i zaczynają układać swoje życie na nowo. Głównymi postaciami są Jagoda i Róża, które wraz z przejmującą historią pełną tajemnic i emocji, stają przed wyzwaniami, które życie rzuca im pod nogi.


Opowieść jest jest naprawdę wciągająca. Fabuła ma wiele zwrotów akcji, które może nie są zaskakujące, ale jednak przyjemnie czyta się opowieść ku pokrzepieniu, w której bohaterowie stawiają czoło przeciwnością losu. Jest to ciepła, poruszająca opowieść, która mimo lekkiej formy, daje do myślenia.


Michalak w sposób wyraziście nakreśla emocje bohaterów, które bezpośrednio przemawiają do czytelnika, poruszając jego serce. "Domek nad potokiem" to opowieść o odwadze, nadziei i odbudowie, w której autor wplata wiele zwrotów akcji. Choć nie zawsze są one zaskakujące, to jednak wciągają fabułę, tworząc przyjemną opowieść ku pokrzepieniu.


Nie brak jednak w książce pewnych wad. Dla niektórych czytelników momentami historia może wydawać się zbyt przesłodzona. Niektóre zbiegi okoliczności oraz podobieństwo między Jagodą i Różą mogą być dość nieprawdopodobne dla bardziej wymagających czytelników.


Mimo tych drobnych wad, "Domek nad potokiem" przypadł mi do gustu. Ciepła atmosfera, jaka towarzyszy lekturze, pozwala odpocząć i zrelaksować się po ciężkim dniu. Katarzyna Michalak w swoim najlepszym wydaniu, oferując czytelnikom opowieść, która mimo lekkiej naiwności, ma moc podnoszenia na duchu.


Dominika Róg-Górecka

niedziela, 31 marca 2024

Między nami jest śmierć – Patryk Żelazny

#WspółpracaRecenzencka #Reklama



„Między nami jest Śmierć” to książka, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! Już od pierwszych stron wciągnęłam się w opowieść. A to był dopiero początek prawdziwie magicznej przygody!


Nicolas w niczym nie przypomina swoich rówieśników. Jest opanowany, chłodny, dosłownie pozbawiony emocji. Wszystko to z jednego powodu… nie posiada duszy. Ma nadzieję, że Akademia Czarnoksiężnika, do której został przyjęty, pozwoli mu ją stworzyć. Nie spodziewa się jednak, że pierwsze problemy pojawią się nawet przed rozpoczęciem zajęć. Przypadkowo poznana dziewczyna, Maja, to recepta na kłopoty! A jakby tego było mało, Nicolas trafia na księgę, która dosłownie go przyzywa. I tak zaczyna się ta magiczna przygoda pełna intryg, ale też… zwykłego szkolnego życia.

Naprawdę jestem pod wrażeniem! „Między nami jest Śmierć” to książka, która przynajmniej mnie, mogłaby zrazić dość melodramatycznym tytułem. Całe szczęście tak się nie stało. Przeczytałam ją i dałam się oczarować tej magicznej fabule.



Chociaż akcja powieści rozgrywa się w szkole czarodziejów, podczas jej czytania nie miałam wrażenia, że autor czerpał inspiracje z innych popularnych marek. W szczególności najbardziej narzucające się skojarzenie, czyli Harry Potter, to jedynie mglista pierwsza myśl. W przeciwieństwie do przygód małego czarodzieja „Między nami jest śmierć” to powieść, która adresowane jest od razu do dorosłego czytelnika. Sporo tutaj mroku, przeciwności losu oraz nauczycieli, którzy nie klepią swoich uczniów po główkach.

„Nic nie może trwać wiecznie. Każda rzecz, każde życie, każdy radosny czy smutny moment - to wszystko ma tę jedną wspólną cechę: kiedyś przestaje istnieć. Niestety nie wszyscy potrafią to zaakceptować. Co ciekawe, ci, którzy próbują stawać w opozycji do praw natury, również mają wspólny mianownik. Zawsze marnie kończą”.


Od samego początku powieść wyróżnia się ciekawym światem przedstawionym. Już sam fakt, że nasz bohater uczy się na czarnoksiężnika i studiuje czarną magię, jest oryginalnym wyróżnikiem. Widać, że autor przygotował spójny i ciekawy świat, z interesującym systemem magii oraz oryginalną fauną i florą. Uczniowie nie raz mają możliwość poznania ich niebezpiecznych uroków podczas zajęć w terenie.

Chociaż sama szkoła nie dominuje opowieści, to jednak jest jej ważnym elementem. Tym razem, chociaż uczniowie dopiero zaczynają swoją magiczną edukację, są już dorośli. Uczelnia bardziej przypomina studia, a co za tym idzie, problemy bohaterów są na zupełnie innym poziomie, niż zazwyczaj w tego typu książkach. Same zajęcia również są wymagające, a nauczyciele (prawie) nikomu, nie dają taryfy ulgowej. Żałowałam, że nie opisano większej liczby zajęć, ale wszystkie te, w których uczestniczymy, mają jakiś ciekawy wyróżnik.

„Miał jednak silną potrzebę dążenia do bardzo konkretnego celu i ambicje, które zwykli ludzie nazywali "marzeniami". Chciał opanować czarną magię do tego stopnia, żeby za jej pomocą stworzyć sobie najprawdziwszą ludzką duszę. Wymagało to niepodważalnie stopnia mistrzowskiego, a i tak nie było pewności, że się uda. Wiedział, że braki w umiejętnościach praktycznych może nadrobić wiedzą, która w przypadku magii jest równie ważna. Ba! Nawet ważniejsza!”.

Pomiędzy zajęciami szkolnymi zaczyna się nawiązywać podejrzana intryga. Każdy z jej kolejnych elementów pojawia się z czasem i początkowo sprawia wrażenie zupełnie oddzielnego wątku. Jednak gdy wszystkie fragmenty układanki znajdują się na swoim miejscu, powstaje oryginalna i nieszablonowa historia z wieloma zwrotami akcji.



Szczerze mówiąc, obawiałam się, czy autorowi uda się zamknąć wszystkie wątki, które rozpoczął. Może nie było ich przesadnie dużo, ale szczególnie dwa z nich prowadziły do poważnych konfrontacji. Całe szczęście tak. „Między nami jest Śmierć” to kompletna opowieść, która udziela odpowiedzi na wszystkie pytania. Chociaż finałowe sceny wydały mi się poprowadzone trochę za szybko, zważywszy na poziom skomplikowania przygotowań, to jednak cieszę się, że autor nie zostawił nas w połowie najważniejszej sceny. Jednocześnie historia, chociaż kompletna, nadal umożliwia napisanie kontynuacji. I mam nadzieję, że tak się stanie, bo chętnie dowiem się co dalej u Nicolasa, który nie tylko bardzo dojrzał od początku książki, ale też znalazł się w interesującej sytuacji.

Kolejnym plusem są też relacje międzyludzkie. Nic tu nie dzieje się z dnia na dzień. Chociaż trzeba też przyznać, że Nicolas nie rozwija zbyt wielu relacji. Jednak te, w które inwestuje swój czas, znaczące na niego wpływają, ale też ubarwiają fabułę. Jedyne, czego mi brakowało, to kontaktów z matką. Bohater zrywa je praktycznie na samym początku opowieści, a motyw ten jest później jedynie wzmiankowany.

Swoistym smaczkiem jest za to samo wydanie tej powieści. Książka ma piękną oprawę graficzną i praktyczną zakładkę, chociaż muszę przyznać, że okładka naprawdę bardzo łatwo się brudzi. Jednak nie sama strona wizualna, a nawet piękne grafiki w środku, są tu największym plusem. W powieści ważną rolę odgrywa pewna książka, co ciekawe, wizualnie wygląda ona dokładnie tak samo jak ta… trzymana przez czytelnika. Naprawdę każdy szczegół ma znaczenie!

„Między nami jest Śmierć” to książka, której warto poświecić swój czas. W zamian za to zrekompensuje się ciekawą historią i fantastycznym światem. Mam nadzieję, że to dopiero początek przygód Nicolasa.


Dominika Róg-Górecka


Za możliwość recenzowania dziękuję portalowi www.nakanapie.pl.

poniedziałek, 11 marca 2024

Pojechałam do brata na południe – Karin Smirnoff

#WspółpracaRecenzencka


Ta książka to zdecydowanie coś innego, coś surowego, a jednocześnie niesamowicie świeżego. Szczera do bólu, nie sili się na upiększanie rzeczywistości, Karin Smirnoff pokazuje życie takim, jakim jest: raz brzydkim, raz pięknym i przede wszystkim do bólu codziennym.


„Pojechałam do brata na południe” to pierwszy tom cyklu „Saga rodziny Kippów”, a jednocześnie część serii „Dzieł Pisarzy Skandynawskich”. Janakippo wraca do rodzinnego domu, by pomóc bratu, który boryka się z alkoholizmem. Jednocześnie jej samej przyjdzie się skonfrontować z przeszłością, ze wspomnieniami przemocy, z miałomiasteczkowym klimatem, w którym każdy każdego zna. Ale czy aby na pewno? Na jaw wyjdą skrywane latami sekrety i tajemnice…


W życiu bym nie pomyślała, że spodoba mi się książka, w której nie ma przecinków, a wszystkie nazwy własne pisane są małą literą? Gdzie nie ma dialogów? No bo jak to tak można? Otóż… można, gdy ma to sens narracyjny. „Pojechałam do brata na południe” to książka, która w swojej surowości przypomina mi nieociosane drewno. Jest w niej wiele prostoty, wręcz pierwotności, która każe się konfrontować z tym, co ważna i prawdziwe.


Fabuła w tej opowieści toczy się niespiesznie i tak też należy ją czytać. Bo pomiędzy codziennymi scenami znaleźć można naprawdę ważne, poruszające informacje. Nie ma tu zbyt wiele opisów emocji, wszystko to, co czuje czytelnik, to jego własne odczucia towarzyszące lekturze książki. Jeśli więc znajdzie czas, by zagłębić się w tej powieści, odkryje w niej wiele przemilczanych słów, czy nieprzepracowanych uczuć, o których nikt nie mówi wprost.


Kolejną kwestią jest przeszłość. Już od samego początku można wyczuć, że „coś wisi w powietrzu”. Autorka świetnie oddała klimat małego miasta, w którym każdy o każdym wie, a jednocześnie nikt nie jest do końca szczery. To nie jest tandetna bliskość, to prawdziwe, bolesne, i szczere do bólu emocje. To przeszłość, trauma i ból, które wpływają na teraźniejszość bohaterów. I nie ma w tym nic wzniosłego, bo tak to zazwyczaj w życiu wygląda.


Jednak w tym wszystkim, co trudne i wymagające przepracowania, jest jeszcze miejsce na piękno codzienności. To nie są sceny do wrzucenia na social media, ale spokojna radość z tego, co bliskie, z ciepła kubka, z oddechu drugiej osoby, z miękkości koca. Niby nic, a jednak wszystko.


„Pojechałam do brata na południe” to książka napisana w niesamowicie szczery, wręcz brutalny sposób. W którym dorośli ludzie chodzą do pracy, piją herbatę i borykają się z przeszłością, która ich przytłacza. W którym dzieci mają większe problemy, niż marki noszonych ubrań. Jestem pod wrażeniem tej opowieści, bo dawno nie czytałam czegoś tak nowego i starego zarazem.


Dominika Róg-Górecka


Za możliwość recenzowania dziękuję portalowi www.nakanapie.pl.

poniedziałek, 4 marca 2024

Wtem denat – Marta Ksiel

#WspółpracaRecenzencka
 

Promowanie książek wcale nie jest takie proste. To naprawdę ciężki kawałek chleba! A gdy do wydawcy przylgnie niepochlebna opinia (np. miejsca, w którym się nagle umiera) sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana. Ale czego nie da się naprawić za pomocą kreatywności. Prawda? Prawda?


Książka „Wtem denat” zabiera czytelnika do wydawnictwa JaMas, gdzie po tajemniczym zgonie redaktora wszystko zaczyna się komplikować. Grupa pracowników, w tym Sztywny i krasnoludkowa sekretarka, musi zmierzyć się z problemami Ojca Dyrektora, obawami o przyszłość wydawnictwa i wizją rychłego bezrobocia. W desperacji postanawiają zorganizować nietypowe warsztaty survivalowo-literackie. Kiedy jednak na miejscu kolejna osoba umiera, sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana.


Jest to drugi tom serii, a powieści udało się unikać powtórzeń fabularnych, zachowując przy tym swój charakterystyczny klimat. Mimo, że to kontynuacja, czytelnik nie ma do czynienia z powtórzeniem tego samego, lecz otrzymuje coś nowego i świeżego, a jednocześnie typowego dla autorki.

Humor w „Wtem denat” jest czerstwy, przaśny, ale jednocześnie bardzo trafny. Znajdziemy tu odrobinę groteski, szczyptę absurdów i morze dystansu, co stanowi kwintesencję stylu Marty Kisiel. Nie każdemu ten dowcip (głównie słowny) przypadnie do gustu, ale ja bawiłam się wyśmienicie.

Autorka ponownie dostarcza dużo wiedzy z branży wydawniczej, ale tym razem z większym akcentem na ukazanie marketingu, zwłaszcza influencerów. To dodaje powieści nie tylko elementów humorystycznych, ale i odrobinę refleksji na temat współczesnych mechanizmów promocji i kreowania wizerunku.

 

Do samego końca byłam też ciekawa rozwiązania intrygi, która była oryginalna, ale też przemyślana. Wszystko, najogólniej rzecz mówiąc, miało ręce i nogi. Mnóstwo zwrotów akcji sprawiło, że tempo fabuły nie spadało ani na chwilę, a charyzmatyczni bohaterowi jedynie podkręcali klimat.


 Zalety:

  • Świeży temat: Mimo to, że to drugi tom, powieść unika powtórzeń fabularnych, prezentując coś nowego i charakterystycznego dla autorki.
  • Humor: Czerstwy, przaśny humor z elementami groteski i absurdów, idealnie wpisujący się w styl Marty Kisiel.
  • Ciekawostki z branży wydawniczej: Autorka dostarcza czytelnikowi sporo informacji na temat branży wydawniczej, z większym naciskiem na marketing influencerski.

I jedna wada...

 

W tym wszystkim odrobię rozczarowało mnie zakończenie. Niby miało sens, to jednak motywacja sprawcy nie była dla mnie szczególnie przekonująca. Finał był bez przytupu, a już tym bardziej fajerwerk.

 

Podsumowując

„Wtem denat” to kontynuacja pełna humoru, nieoczekiwanych zwrotów akcji i wyjątkowej atmosfery. Autorka udowadnia, że potrafi zaskakiwać czytelnika, nie tracąc przy tym charakterystycznego dla siebie stylu. Dla fanów serii oraz osób ceniących sobie błyskotliwy humor i niebanalne opowieści z pewnością będzie to lektura warta uwagi. Zabawna, pełna niespodzianek i zaskakująca – „Wtem denat” to powieść, która nie pozwoli się nudzić i z pewnością dostarczy rozrywki na wiele godzin czytelniczej przyjemności.

 

Dominika Róg-Górecka


czwartek, 29 lutego 2024

Julian Tuwim dzieciom

#WspółpracaRecenzencka
 

„Julian Tuwim dzieciom” to zbiór klasyków literatury dziecięcej, które znają i kochają zarówno mali, jak i duzi czytelnicy. Utwory takie jak „Słoń Trąbalski”, „Ptasie radio”, „Okulary” czy „Lokomotywa” są nieodłączną częścią polskiej kultury i historii literatury dla najmłodszych. Książa ta została wydana z okazji 130. urodzin autora - Juliana Tuwima. Wszystko po to, by docenić i podkreślić jego niezwykły wkład w literaturę dziecięcą.


Uniwersalność Twórczości Tuwima


Twórczość Juliana Tuwima jest niezwykle uniwersalna. Jego wiersze są pełne fantazji, humoru i mądrej nauki, która dociera zarówno do dzieci, jak i dorosłych czytelników. To właśnie ta uniwersalność sprawia, że „Julian Tuwim dzieciom” przypadnie do gustu zarówno małym czytelnikom, którzy dopiero poznają jego twórczość, jak i dorosłym, którzy przy okazji spędzania czasu ze swoimi dziećmi będą wracać do wspomnień z własnego dzieciństwa.

 


W sam razy dla maluchów!

Książka „Julian Tuwim dzieciom” to nie tylko zbiór wierszy do czytania na dobranoc. To także narzędzie, które może być nieocenione w wychowaniu i rozwijaniu młodych umysłów. Proste, przyjemne wierszyki Tuwima nie tylko bawią, ale także uczą wartościowych lekcji życiowych. Dzieci mogą w nich odnaleźć morał, wartość przyjaźni, szacunek dla zwierząt czy naukę poszanowania dla innych. Czytanie tych wierszy razem z dzieckiem może być doskonałą okazją do rozmów na ważne tematy oraz do budowania więzi między rodzicem a dzieckiem.

Cudowne Ilustracje Magdaleny Kozieł-Nowak

Nie można pominąć cudownych ilustracji Magdaleny Kozieł-Nowak, które towarzyszą wierszom Tuwima. Pełne humoru, ciepła i nostalgii, te ilustracje są prawdziwą ucztą dla wyobraźni. Przyglądając się każdej z nich, można przenieść się do świata dziecięcej fantazji, pełnego kolorów i detali. Ilustracje te doskonale uzupełniają teksty Tuwima, nadając im dodatkowego życia i głębi.

 

 

Zalety "Julian Tuwim dzieciom"

  • Edukacyjna i rozwojowa wartość: Wiersze Tuwima nie tylko bawią, ale i uczą ważnych wartości oraz rozwijają wyobraźnię i kreatywność dzieci.
  • Uniwersalność treści: Zarówno dzieci, jak i dorośli znajdą w tych wierszach coś dla siebie. To klasyka, która nie traci na wartości i zawsze będzie cieszyć czytelników.
  • Budowanie więzi: Czytanie tych wierszy razem może być pięknym sposobem na spędzanie czasu razem, tworzenie wspólnych wspomnień i budowanie więzi rodzinnych.
  • Piękne ilustracje: grafiki Magdaleny Kozieł-Nowak wspaniale uzupełniają wiersze Tuwima i sprawia, że czytanie staje się pełniejszym doświadczeniem.


„Julian Tuwim dzieciom” to niezwykły zbiór, który powinien znaleźć się w każdej domowej biblioteczce. To podróż przez wyobraźnię i uczucia, pełna nauki i zabawy, która może być cennym skarbem dla każdego dziecka i jego opiekunów.

środa, 28 lutego 2024

Jedno miłe słowo. Lekcje akceptacji, miłości i odpuszczania – Susan Verde Susan Verde

 #WspółpracaRecenzencka



„Jedno miłe słowo. Lekcje akceptacji, miłości i odpuszczania” to książka autorstwa Susan Verde. Jednak autorka ta pisała do tej pory przede wszystkim publikacje skierowane do dzieci. Jak poradziła sobie z tytułem skierowanym do dorosłych?

 

Niestety nie miałam przyjemności zapoznania się z wcześniejszą twórczością autorki. Od razu sięgnęłam po ten tytuł i od razu… byłam zdziwiona. Wbrew temu, co wynika z gatunku, w moim odczuciu nie jest to poradnik, a przynajmniej nie taki, do jakich się przyzwyczaiłam. Nie ma tu zbyt wiele rad, brak jest myśli uniwersalnych, brak wskazówek skierowanych do czytelnika, zadań czy podsumowań.

 

Co jest? „Jedno miłe słowo” to bardzo osobista opowieść, wręcz autobiografia, w której autorka opowiada o swoich poszukiwaniach w samoświadomości oraz tytułowej akceptacji, miłości i sztuki odpuszczania. Książka zaczyna się od historii dzieciństwa autorki, od opowieści, jak na próżno szukała zrozumienia u swojego taty, jak bardzo naznaczyła ją ta relacja i jak, paradoksalnie, pchnęła w kierunku samorozwoju.

 

Potem mamy wiele fragmentów poświęconych nieudanemu małżeństwu i trudnemu rodzicielstwu. A wszystkie te wątki w jakiś sposób poruszają kwestie samorozwoju, zatopieniu się w chwili, czy sile małych rytuałów.

 

To, co jest zdecydowanym plusem tej pozycji, a zarazem jej wyróżnikiem, to fakt, że autorka nie prezentuje samej siebie jako guru w temacie. Opowiada o swojej drodze, o swoich upadkach, błędach i wątpliwościach. Nie raz traci panowanie nad emocjami, krzyczy, ogranicza swoje dzieci, czy próbuje im narzucić swój tok myślenia. Jednak z każdej tej sytuacji wyciąga wnioski, stara się zrozumieć, czemu zareagowała tak, a nie inaczej i wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość.

 

Pojawia się też na wskroś współczesny temat wychowywania niebinarnego dziecka. To już od czytelnika zależy, czy kwestia ta będzie dla niego plusem, czy minusem. Bez wątpienia jest to wątek interesujący.

 

Sięgając po ten tytuł, musicie spodziewać się tego, że nie jest to typowy poradnik, bardziej autobiograficzna opowieść podzielona na rozdziały, w której autorka poszczególne zagadnienia omawia na podstawie swojego życia. Jeśli jednak Wam to nie przeszkadza, znajdziecie tu sporo dających do myślenia sytuacji.


Dominika Róg-Górecka

wtorek, 27 lutego 2024

Co jest w środku? Dom – Wajda Agnieszka

#WspółpracaRecenzencka

 

 

„Co jest w środku? Dom” to magiczna podróż po wnętrzu wielkiego domu Ani i Kazika, gdzie każde pomieszczenie kryje w sobie tajemnice do odkrycia. Autorka Agnieszka Wajda zaprasza nas do zapoznania się z intymnymi zakamarkami ich przestrzeni, a ilustracje są tak piękne, że można w nich zanurzyć się na długie godziny.


Książka ta jest nie tylko wspaniałą okazją do wspólnej zabawy i nauki dla najmłodszych czytelników, ale także zachęca do rozmów i pytań. Czy zastanawialiście się kiedyś, co kryje spiżarnia, jakie skarby czekają na strychu czy jak wygląda życie w domu z różnych perspektyw? „Co jest w środku? Dom” odpowiedzi na te pytania dostarcza w sposób niezwykle atrakcyjny.

Cudowna Wydanie i Piękne Obrazki

Już pierwsze spojrzenie na tę książkę robi ogromne wrażenie. Jest ona pięknie wydana – twarda oprawa i bogato ilustrowane strony sprawiają, że nawet zanim otworzymy ją, mamy ochotę na długie chwile spędzone wraz z Anią i Kazikiem.

Ilustracje są sercem tej książki. Pełne detali, barwne, przyciągają wzrok nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Każda strona to małe arcydzieło, które wciąga i pozwala odkrywać nowe szczegóły za każdym razem. Są takie, że można z nimi zabawić się w poszukiwanie ukrytych przedmiotów czy postaci.

 


Ciekawe i przydatne!

„Co jest w środku? Dom” to nie tylko zbiór pięknych obrazków, ale także narzędzie do rozwijania wyobraźni i rozmów z dziećmi na temat życia codziennego. Książka może być świetnym sposobem na wprowadzenie małych odkrywców w świat domowych obowiązków, ale też radości ze spędzania czasu w czterech ścianach.

Dla rodziców, nauczycieli czy opiekunów ta książka może być nieocenionym wsparciem podczas rozmów z dziećmi na temat różnych pomieszczeń w domu, co się w nich znajduje i do czego służy. Może również inspirować do wspólnych zabaw, np. odgadywania, co znajduje się na obrazku, czy też opowiadania własnych historii z udziałem Ani i Kazika.

 



Zalety Co jest w środku? Dom

  • Edukacyjna zabawa: Książka nie tylko bawi, ale i uczy. Dzieci mogą poznać nazwy różnych pomieszczeń, przedmioty w nich występujące oraz ich funkcje.
  • Rozwój wyobraźni: Bogato ilustrowane strony rozwijają wyobraźnię, pobudzając do tworzenia własnych historii i opowieści.
  • Wspólnie spędzony czas: To doskonała okazja do spędzenia czasu razem, przy jednoczesnym poznawaniu świata wokół nas.
  • Piękna forma: Solidna oprawa, wysokiej jakości papier oraz wyjątkowe ilustracje sprawiają, że książka ta to prawdziwa perełka na półce każdego małego czytelnika.


„Co jest w środku? Dom” to niezwykle urocza i edukacyjna podróż, która zachwyci niejedno dziecko. Piękne ilustracje, starannie dobrana tematyka i możliwość rozmów na różne tematy sprawiają, że ta książka z pewnością zasługuje na uwagę i miejsce w domowej biblioteczce.


Dominika Róg-Górecla

poniedziałek, 26 lutego 2024

Biuro Przeczuć. Historia psychiatry, który chciał przewidzieć przyszłość – Knight Sam

#WspółpracaRecenzencka


„Biuro Przeczuć. Historia psychiatry, który chciał przewidzieć przyszłość” autorstwa Sama Knighta to fascynująca podróż przez historię psychiatry, ezoteryki i tajemniczych zjawisk ludzkiego umysłu. Książka w głębi swojej opowiada o Johnie Barkerze, psychiatrze, który po tragicznej katastrofie w Aberfan zdecydował się zbadać przeczucia ludzi, tworząc Biuro Przeczuć.


Należy do nich z pewnością poruszenie bardzo ciekawego, mało znanego zagadnienia. Autor opowiada historię Johna Barkera oraz jego niezwykłych badań w sposób przystępny i angażujący. Czytelnik jest wciągany w świat ludzi, którzy doświadczyli przeczucia dotyczącego nadchodzącej tragedii, co sprawia, że książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem.

Książka Sama Knighta jest napisana w sposób lekki, przystępny i angażujący. Autor zręcznie prowadzi czytelnika przez historię Biura Przeczuć, unikając przesadnej naukowej terminologii. To sprawia, że nawet osoby niezaznajomione z tematyką mogą z łatwością zrozumieć zagadnienia związane z badaniami nad przeczuciami.

Nieliczne fotografie, które znalazły się w książce, dodają jej dodatkowego wymiaru. Pomagają one zobaczyć klimat tamtych czasów oraz wprowadzają czytelnika w atmosferę związaną z opisywanymi wydarzeniami.

 


Reasumując plusy:

  • Ciekawe zagadnienie: Książka porusza mało znaną tematykę przeczucia oraz działalności Biura Przeczuć, co stanowi fascynującą podróż dla czytelnika.
  • Przystępny styl pisania: Sam Knight opisuje historię Johna Barkera w sposób przystępny i angażujący, co sprawia, że książkę czyta się lekko i z dużym zainteresowaniem.
  • Fotografie: Nieliczne, ale dobrze dobrane fotografie pomagają zobaczyć klimat tamtych czasów oraz wprowadzają dodatkowy kontekst do opowiadanej historii.

 

Ale też kilka wad

 
Niestety, autor opisuje wiele bardzo luźno powiązanych tematów, takich jak nocebo czy inne psychologiczne ciekawostki. Często przeskakuje między nimi tak płynnie, że ciężko znaleźć jakiś sensowny klucz czy logiczną strukturę w prezentowanych informacjach. To może sprawiać pewne trudności w śledzeniu historii dla niektórych czytelników.

Ostatecznie książka "Biuro Przeczuć. Historia psychiatry, który chciał przewidzieć przyszłość" to bardziej analiza historyczna związana z psychologicznymi ciekawostkami niż klarowna prezentacja wniosków czy rozwiązań. Nie daje ona czytelnikowi konkretnych wniosków czy zakończenia, co może być rozczarowujące dla osób szukających bardziej określonych odpowiedzi.

Podsumowanie


Mimo pewnych wad, "Biuro Przeczuć. Historia psychiatry, który chciał przewidzieć przyszłość" to fascynująca podróż przez niezwykłą historię Johna Barkera i jego badań nad przeczuciami. Książka wzbogacona jest ciekawymi fotografiami i napisana w przystępny sposób, co sprawia, że warto sięgnąć po nią dla poszerzenia wiedzy na temat tego nietypowego zagadnienia.

 

Dominika Róg-Górecka

niedziela, 25 lutego 2024

Cień spoza czasu – Giny Valris

#WspółpracaRecenzencka

 


„Cień spoza czasu” to dwunasty tom serii „Choose Cthulhu”, który za sprawą nowej mechaniki wizji wprowadza czytelnika w świat tajemnic i niebezpieczeństw... na skaju szaleństwa. Czy znajdziesz w sobie odwagę, by wejść na krętą ścieżkę czasu, gdzie rzeczywistość splata się z iluzją, a bohater wędruje przez labirynt snów i koszmarów?


Jesteś Nathanielem Wingate Peasleyem i właśnie obudziłeś się z trwającej lata luki... w swoim życiorysie. W tym czasie żyłeś, pracowałeś, rozmawiałeś z innymi ludźmi, ale nic z tego nie pamiętasz! Za to dręczą Cię koszmary z alternatywnej rzeczywistości. I sam już nie wiem, co jest prawdą, a co napadem szaleństwa. Najchętniej porozmawiałbyś z kimś o tym, ale komu możesz ufać?

To już dwunasty tom serii „Choose Cthulhu”, dlatego bardzo krótko o zasadach. Czytelnik ma możliwość podejmowania decyzji za bohatera. Najpierw czyta tekst, który wprowadza go w opowieść, a potem musi zdecydować się na pewne działania. Każda z dostępnych opcji ma podany numer strony, na której należy kontynuować czytanie. W tym tomie dochodzi jeszcze mechanizm wizji. Naszego bohatera nawiedzają co jakiś czas obrazy z przeszłości. Jeśli dobrze zidentyfikujesz dane wydarzenie i znasz (lub sprawdzisz) rok, możesz odkryć kolejną ciekawą odnogę fabularną.

 


Co jeszcze wyróżnia tę część? W tej opowieści bohater balansuje na granicy między snem a jawą, wciąż wątpiąc w swoją poczytalność. To, co się dzieje, odbiega od normy tak bardzo, że szukanie sojuszników jest jeszcze bardziej ograniczone, niż zazwyczaj. Wszystko to sprawia, że fabuła „Cienia spoza czasu” pełna jest niepewności i tajemnic, a każda decyzja bohatera zmienia bieg wydarzeń.

W tej książce, w przeciwieństwie do poprzednich tomów (zwłaszcza jedenastego), dużo jest niezależnych ścieżek fabularnych. Obierając różne odnogi, czytelnik może odkryć odmienne aspekty historii i dowiedzieć się nowych rzeczy. Odnalezienie wszystkich opcji (a naprawdę warto to zrobić) to prawdziwe wyzwanie, dzięki czemu „Cień spoza czasu” pozostaje interesujący nawet po wielu czytaniach.

 


Fabuła „Cienia spoza czasu” nie daje chwili wytchnienia. Pełna tajemnic, sekretów i niewyjaśnionych zjawisk, prowadzi czytelnika przez labirynt niezwykłych wydarzeń. Interesujące zwroty akcji, ale też mnogość wydarzeń powodują, że nawet kilkukrotne czytanie tej książki nie jest nudne.

Moim zdaniem, „Cień spoza czasu” jest najlepszym tomem serii „Choose Cthulhu”. Fascynująca fabuła, niezwykłe wizje i mnogość ścieżek fabularnych sprawiają, że ta książka to prawdziwa perełka dla miłośników gier paragrafowych i tajemniczych historii Lovecrafta.

 

Dominika Róg-Górecka

 Recenzja w ramach Klubu Recenzenta portalu www.nakanapie.pl.

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates